Przychodzimy na pierwsze zbiorki, przeżywamy cudowną przygodę, zdobywamy stopnie, sprawności, mijają lata i co dalej? O sposobie przejścia do kolejnej grupy metodycznej opowiedział nam drużyny 45 WDH ,,Alias”, dh Kacper Podralski.
Co to tak właściwie jest przejście i na czym to polega?
Przejście harcerza lub zucha do drużyny starszej metodyki to naturalny sposób na zachowanie odpowiednich narzędzi wychowawczych oraz podejścia do dorastającego dziecka. Co innego zainteresuje dziewięciolatka, a co innego „dorosłego” nastolatka. Samo przejście to moment w którym harcerz dorasta do określonego wieku, zwykle powiązanymi ze zmianami szkoły lub umownego wieku dojrzewania.
Dlaczego robi się przejścia, a nie po prostu przekazuje rodzicowi/harcerzowi gdzie ma iść na kolejną zbiórkę?
Moment w którym dziecko dowiaduje się, że zbliża się moment kiedy musi zakończyć przygodę z dotychczasową drużyną/gromadą bywa trudny, widać to zwłaszcza w młodszych metodykach, gdy dzieci nie rozumieją jeszcze, że to naturalne. Z tego powodu musimy uczynić ten moment, miłym i wyjątkowym.
Jak może wyglądać przejście? Zawsze tak samo czy za każdym razem inaczej?
W mojej opinii każde przejście powinno być wyjątkowe na swój sposób, czasami zapominamy, że harcerze rozmawiają ze sobą i zauważają gdy opowiemy tę samą gawędę, co w zeszłym roku. Nie można jednak zapomnieć, że co drużyna to inne podejście, więc trzeba wypracować pewne kompromisy, bowiem są drużyny które mają silnie ugruntowaną symbolikę, w tym rytuały przejścia.
Jak harcerze reagują na przejścia? Wiedzą sami, że nadchodzi ten czas i dają z tym radę, czy trzeba ich jakoś zachęcić/ porozmawiać?
Dużo zależy od wieku oraz stażu harcerza. Często pojawia się obawa, że moment przejścia zniechęci dziecko do harcerstwa w ogóle i z momentem przekroczenia odpowiedniego wieku po prostu odejdzie z ZHP. Ja żeby ograniczyć ten scenariusz, nie „puszczam” harcerza w dniu jego urodzin. Zamiast tego patrzę na roczniki. Jest to ważne z dwóch powodów, harcerze zmieniają środowisko, ale nie sami tylko w gronie swoich przyjaciół, drugim powód jest prozaiczny, mianowicie robienie niezapomnianego i wyjątkowego przejścia raz w miesiącu dla 1 harcerza było by fizycznie niemożliwe.
Czy uważasz, że warto angażować rodziców w to wydarzenie, czy powinno ono być stricte w gronie harcerskim?
Mi obecność rodziców na przejściu nie przeszkadza, zwłaszcza gdy mówimy tu o zuchach, obecność rodzica w takim momencie uspokaja i sprawia, że nieznane nie musi być straszne. W starszym wieku rodziców mogą nieco krępować zarówno drużynowego jak i samych zainteresowanych.
Jak ty radzisz sobie z „przekazaniem” swoich dzieci dalej? Martwisz się o ich rozwój, ufasz kolejnemu drużynowemu/drużynowej? A może czujesz potrzebę spotkania się z następnym opiekunem i przekazania mu swoich przemyśleń?
Pierwsze przekazanie opieki nad swoimi podopiecznymi innemu opiekunowi jest ciężkie, chcąc nie chcąc przywiązujesz się do tych dzieciaków i nie obyło się bez guli w gardle. Utrzymywanie stałego kontaktu z drużynowymi sąsiednich metodyk w mojej opinii jest niezbędne. Musisz poznać tych ludzi, ale przede wszystkim dzieciaki muszą ich poznać, jak i całą przyszłą drużynę, tak żeby moment przejścia nie był pierwszym momentem styczności z nowym środowiskiem. Żeby przejść było maksymalnie naturalne staramy się angażować harcerzy w co najmniej kilka zajęć z drużyną do której decydują się przejść. Najłatwiej to zrobić na obozie.