Miniony weekend wybrzmiał pod hasłem ,,Zlot Kadry Hufca ZHP Włocławek”. Celem każdego takiego wydarzenia jest przede wszystkim nawiązywanie przyjaźni, zacieśnianie więzów, budowanie relacji międzyludzkich. Przed komendą zlotu stało to niezwykle trudne zadanie, by otworzyć pola zarówno do wspólnej zabawy, integracji, odpoczynku, ale także równie istotnej kwestii jaką jest strategia hufca i planowanie dalszych działań naszego środowiska. W końcu za tak krótki czas, bo niespełna dwa miesiące odbędzie się Zjazd Hufca, na którym to zostaną wybrane nowe władze hufca, ale dziś nie o tym.
W wydarzeniu wzięli udział przyboczni, drużynowi oraz instruktorzy. Rozbieżność wieku w żaden sposób nie wadziła podczas zajęć zmuszających ich do aktywności, jak i tych zgłębiających trudne problemy, i zagwozdki związane z planowaniem przyszłości, czy oceną aktualnej sytuacji hufca.
Zlot rozpoczął się apelem mundurowym. Komendant zlotu – pwd. Bogumił Jasiński powitał wszystkich obecnych, życząc im przy tym dobrej i bezpiecznej zabawy. Przed zajęciami wieczornymi przygotowanymi przez phm. Błażeja Ostroucha, harcerze zasiedli do wspólnej kolacji. Ci którzy posilili się do syta zrobili sobie przysługę, ponieważ nie mogło zabraknąć im sił podczas zajęć ruchowych. Wielu uczestników na długo zapamięta nocny bieg w polu kukurydzy, a także zupdatowaną wersję kultowej zabawy ,,Mleczny bar”.
Śmiechom i głośnym rozmowom w namiotach nie było końca. Wiele osób musiało nadrobić nawet tygodnie wspólnej rozłąki. To nie przeszkodziło jednak, aby cała ferajna stawiła się punktualnie na śniadaniu.
W końcu odbyło się, to na co wszyscy czekali, czyli jazda konna. Po coś znaleźliśmy się właśnie w stadninie. Nasi uczestnicy nie musieli się martwić długim wyczekiwaniem w kolejce, aby dosiąść wierzchowca, ponieważ gdy jedna grupa doświadczała tej właśnie przyjemności, to pozostałe dwie korzystały z równie ciekawych rozrywek. Graliście kiedyś w piłkarzyki? To wyobraźcie sobie ich gigantyczną wersję, a do tego dmuchaną. No i nie zapomnijcie dodać do tego żywych osób zamiast plastikowych ludzików. Czy mogę to nazwać żywymi piłkarzykami? Albo piłkarzykami XXL… chyba tak. Prażące słońce i playlista przygotowana przez dh. Bogumiła sprawiły, że wszyscy poczuli się jak podczas prawdziwego mundialu albo chociaż mistrzostw Europy. ,,When I get older I will be stronger. They’ll call me freedom just like a wavin’ flag”.[1] Kolejnym urozmaiceniem, tego jak już wspomniałam dość słonecznego przedpołudnia były lekcje samoobrony pod czujnym okiem trenera Pawła Sidor. Harcerze poznali elementy obrony ataku przeciwnika przy wykorzystaniu technik ręcznych i nożnych z zakresu Kickboxing oraz walki w bliskim kontakcie przy użyciu niebezpiecznych przedmiotów. Wszystko z zachowaniem jak największych środków ostrożności i bezpieczeństwa.
Przyszedł czas na oddech i wygrzewanie się w promieniach słońca lub skrycie się w cieniu w oczekiwaniu na zagubiony gdzieś zefirek, i oczywiście obiad.
W porze popołudniowej uczestnicy skierowali się bardziej ku rozmowie, podczas zwykłego, przyziemnego spaceru leśnymi ścieżkami w towarzystwie oddanego rumaka i obecności pasjonata koni, komendanta hufca hm. Pawła Bielickiego. Rozmawiając na temat oceny wielu aspektów harcerskiej ścieżki, uczestnicy stworzyli przepiękne zakładki do książek z motywem konia. Pomogła im przy tym technika mozaiki. Nie zabrakło prac technicznych, czy niektórzy może nazwaliby to nawet pionierką, ponieważ kolejnym z zadań było stworzenie przydatnej rzeczy do naszej jeszcze urządzanej siedziby hufca. Z pewnością wieszak na mundur stanie się jego nieodłącznym elementem.
Pyszności z grilla, wspólne biesiadowanie, to coś czego potrzebowała kadra, by jeszcze lepiej zacząć nadchodzący rok harcerki. Czym byłyby takie wieczory bez gitary, ogniska i wspólnego śpiewu? Nikt nie mógł odmówić sobie tej przyjemności. Melodie harcerskich piosenek do późnych godzin unosiły się ku niebu, a prowadził je dym z ogniska.
Nadszedł już ostatni poranek naszego zlotu, ale jeszcze nie koniec naszej przygody. Na ratunek kadry i ich wiedzy z pierwszej pomocy przybyła phm. Magdalena Szczupakowska, która w ciekawy sposób teleturnieju uporządkowała ich dotychczasową wiedzę pomocy przedmedycznej. Stan wiedzy oceniła jako dobry. Co nas ogromnie cieszy, a harcerzy skłania, ku nadrobieniu ewentualnych zaległości.
Druh hm. Piotr Bielicki opowiedział trochę o motywowaniu, przeplatając to ciekawymi formami pląsów i zabaw. Zaprezentował uczestnikom nowy dokument, który nie tak dawno wszedł w życie, a dotyczy systemu motywacji i nagradzania w naszym hufcu. Choć na twarzach malowało się zmęczenie, to z zaciekawieniem słuchali tego, co druh miał im do przekazania.
I tak dobiegły końca te trzy wspólnej przygody. Pozostało się tylko spakować, stawić na apelu i zapisać w kalendarzu termin przyszłorocznego zlotu.
Serdeczne podziękowania kierujemy do Julii Bielickiej za udostepnienie nam stadniny zarówno w celach noclegowych, jak i naukę jazdy konno kolejnego pokolenia harcerzy.
[1] Fragment piosenki K’NAAN – Wavin’ Flag